Kolejny Ledaig na blogu. Trochę ich dużo, ale co mogę zrobić jak są dobre? Dzisiejszy od jednego z największych niezależnych bottlerów, czyli Cadenhead.
O samej whisky
Tym razem Cadenhead raczy nas kupażem 3 beczek po bourbonie. Destylat z 2008 roku dojrzewał 11 lat i został zabutelkowany w mocy beczki 54% bez filtracji na zimno i bez barwienia. Rozlano 336 butelki, co wydaje się być podejrzanie mało jak na 3 beczki.
Kolor: słomkowy
Zapach: siano, dojrzałe jabłka, gruszki, białe winogrona, dym, cytrusy, poziomki, mentol
Smak: jabłko, gruszka, chili, dym
Finisz: dym, siano, popiół, truskawki, aceton
Nos odrobinę mdły, zaraz po tym na pierwszym planie siano i owoce (głównie jabłka i gruszki), później odrobina dymu. Z tyłu ledwo wyczuwalne poziomki i mango. W smaku sporo chili, znów jabłko i gruszka. To wszystko oczywiście płynie na dymie. Finisz to głównie popiół i dym, trochę truskawek.
Niestety, tak jak Miś od The Taste of Whisky pokazał jak dobrze Ledaig czuje się w beczce po bourbonie, tak tutaj czegoś brakuje. Trochę zbyt pikantnie, zbyt mało konkretnie. Fajny nos trochę w stylu Caol Ili, sporo siana i chleba, ale pikantność w smaku i na finiszu psuje ogólny odbiór. Woda trochę pomaga w smaku, niestety finisz dalej pikantny i acetonowy.