Recenzja: Bunnahabhain Toiteach A Dha

Bunnahabhain to jedyna destylarnia na Islay , której podstawowy produkt (i zarazem większość produkcji) to whisky nietorfowa. Jednak posiadają także edycje dymne. Podstawową pozycją torfową z core range jest właśnie Toiteach A Dha, będąca następcą Toiteach, która zawierała mniej beczek po sherry.

O samej whisky

Destylat wykorzystany do stworzeni Toiteach A Dha powstał ze słodu o zadymionego do aż 38PPM. Do starzenia wykorzystano beczki po bourbonie oraz po sherry. Do tego whisky jest niefiltrowana na zimno i niebarwiona karmelem. Butelkowanie w charakterystycznej mocy 46.3%.

Kolor: złoty
Zapach: ser, dym, stek z grilla, spalone wiśnie, mentol, sól
Smak: lekko pikantny, słodki dym, sherry, popiół
Finisz: wytrawny, popiół, pikantny, oscypek, mentol

Nos pokazuje, że jest to totalnie inne podejście niż wszystkie Bunnahabhain Moine. O ile tam mamy do czynienia z elementem dymu budującym smak, tak tutaj jest typowy torfiak z Islay. Dym dominuje zapach. Czuć głównie oscypek i stek z grilla. Nawet wpływ beczek po sherry zostaje z tyłu. W smaku już trochę spokojniej, jednak dalej mówimy o intensywności dymu na poziomie Ardbega. Dosyć prosto, na pierwszym planie słodkawy dym razem z sherry oraz popiół. Lekko pikantnie. Słodycz jest typowo dymna, a nie ziemista jak to bywa z dymnymi whisky spoza Islay lub Port Charlotte. Finisz to znów poziom dymnych potworów – głównie wytrawny popiół i oscypek. Odrobinę pikantny, pozostawia mentolowy posmak.

Po Bunnahabhain, nawet dymnym, spodziewałem się raczej dużego wpływu beczki po sherry i dużej ilośći słodyczy. Tymczasem ogólne wrażenie jest bardzo wytrawnie, na poziomie Laphroaiga, z ogromną dozą popiołu. Po przeciętnym nosie dostajemy prawdziwego torfiaka z Islay. Gdyby nie zbyt pikantny i lekko alkoholowy finisz byłby punkt wyżej.

Ocena: 85/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club