Kolejny Edradour, a w zasadzie Balechin. Tym razem niezależny, holenderski bottler van Wees ze swoją marką The Ultimate.
O samej whisky
Pojedyńcza beczka po sherry drugiego napełnienia (numer 172) dała 695 butelek w mocy beczki 58.8%. Zalana w 2007, opróżniona w 2019, co daje 11 lat bez paru dni. Bez filttracji na zimno ani barwienia.

Kolor: karmelowy
Zapach: dym, rodzynki, mokre siano, lukier, creme brulee, odrobina tytoniu, gotowane warzywa
Smak: kwaskowy, lekko pikantny, rodzynki, gorzkie orzechy, aceton
Finisz: aceton, alkohol, wiśnie, siarka
Nos bardzo przyjemny, pierwsze skojarzene to słodka bułka z rodzynkami, trochę przypalona. Do tego ciężkie, ziemiste nuty sherry. Smak kwaskowy, lekko pikantny, znowu rodzynki, gorzkie orzechy włoskie i odrobina acetonu. Finisz niestety zbyt alkoholowy, smak czerwonych owoców ledwo się przebija. Czuć głównie aceton i odrobinę siarki.
Czyli cierpi na podobną przypadłość co Edradour od Signatory. Totalnie dominacja beczki. Dym praktycznie ginie. Jest o tyle dobrze, że jednak jest mniej niedobrego sherry.