Recenzja: Laphroaig PX Cask

Dawno nie byliśmy na Islay, a przecież przegląd Laphroaigów jeszcze się nie skończył. Pora zanurkować w sample.

O samej whisky

Laphroaig PX Cask może błędnie nakierowywać na maturację wyłącznie w beczkach po sherry. Jest to jednak kupaż trzech typów beczek – klasycznych po bourbonie, lubianych przez destylarnię quarter casków (czyli ćwiartek) oraz, w końcu, właśnie po sherry Pedro Ximenez. Whisky butelkowana jest w 48% bez oznaczenia wieku.

Kolor: złoty
Zapach: słodki popiół, słoma, wanilia, czerwone owoce, morskie glony, konfitury wiśniowe, zioła
Smak: delikatnie kwaśne sherry, popiół, dębina, niedojrzałe wiśnie, cytrusy
Finisz: palony dąb, wanilia, popiół

W zapachu słodko, chociaż charakter destylatu dalej się wybija. Na tym etapie przypomina trochę Quarter Cask, choć jest jeszcze słodszy i bardziej morski. W smaku z kolei wytrawnie, na początku kwaśne sherry (bez towarzyszącej często słodyczy), popiół, sporo dębiny. Finisz zakakująco długi, na początku palony dąb i wanilia, potem już tylko popiół. Lekko pikantny. Dosyć prosta whisky, szkoda, że znowu smak nie nadąża za nosem. Podwyższona moc zdcydowanie na plus, intensywności nie brakuje. Niestety, ale to kolejny Laphroaig ze zbyt dużym wpływem dębu wynikającym z krótkiej i intensywnej maturacji.

Ocena: 84/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club