Recenzja: Port Charlotte 16YO Feis Ile 2020

Odwołanie Feis Ile i zamknięcie destylarnii pokrzyżowało plany Bruichladdich co do festiwalwego bottlingu. Zazwyczaj był to Octomore, co miało być w tym roku nie wiadomo. Skończyło się na 16-letniej Port Charlotte, która została zabutelkowana wcześniej w liczbie 3000 butelek. Z tego powodu na etykiecie nie ma informacji, że jest to wydanie festiwalowe. Jest to najstarsze do tej pory oficjalne butelkowanie tej marki.

O samej whisky

To, co się tutaj wydarzyło, się trochę skomplikowane. Zacznijmy od prostych faktów. Butelkowanie w mocy beczki 55.8%, zamiast standardowych 50%. Wciąż bez karmelu i filtracji na zimno. A co do beczek – jest o vatting trzech rodzajów whisky:

  • whisky z beczek drugiego napełnienia, w 2012 przelanych do pierwszego napełnienia po bourbonie
  • whisky z beczek pierwszego napełnienia po bourbonie, w 2013 przelanych do beczek po Sauternes
  • różnych whisky z beczek po sherry, bourbonie i świeżego dębu

Jak widać panuje tu trochę chaos. Czy jest w nim jakiś porządek?

Kolor: typowy olej
Zapach: ser cheddar, słód, trochę dymu, z tyłu pojawiają się nuty sherry, mango
Smak: słodko, krótko popiół, potem owoce tropikalne, lekko kwaśne aromaty sherry, na koniec trochę białych winogron
Finisz: bardzo długi, słodki dym, trochę popiołu, woda różana, na samym końcu znów owoce tropikalne

Aromaty słodowo-serowe często pojawiają się z moich notkach o Port Charlotte. Z czasem nuty sherry stają się bardziej wyraźne i uzupełniają je owoce tropikalne. Pachnie jak cięższa wersja Port Charlotte 10-letniej. Na języku mnóstwo smaków – popiół, słodki dym, owoce tropikalne, sherry. Finisz bardzo długi, powtórka ze smaku, tylko w innej kolejności.

Niesamowice złożona whisky. Przegląd wszystkich smaków pojawiających się w torfowych potworach z Islay na przestrzeni dekad. Ciekawi mnie pochodzenie i rodzaj użytego jęczmienia. Szkoda, że starczyło tylko za 3000 butelek.

Ocena: 91/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club