Glenfiddich był przez długi czas moją ulubioną destylarnią, a wersja 15-letnia ulubioną whisky, dużo ciekawszą w mojej opinii niż nawet wersja 18-letnia. Od tego czasu sporo się zminiło. Dawno nie sięgałem po tę butelkę, czy przetrwa próbę czasu?
O samej whisky
Glenfiddich 15-letni Unique Solera Reserve jest mieszanką whisky z beczek po bourbonie, po sherry oraz świeżego dębu. Po zmieszaniu destylaty trafiają do tytułowej kadzi solera, czyli systemu połączonych ze sobą beczek po sherry, gdzie przchodzą swego rodzaju finiszowanie. Hiszpańskie bodegi produkujące sherry bardzo niechętnie pozbywają się takich beczek, zazwyczaj szczycą się ich wiekiem. W Glenfiddich solera nigdy nie jest oprózniana poniżej połowy, więc produkt końcowy to tak naprawdę mieszanka różych partii, o trudnym do określenia wieku (jednak najmłodsza partia musi mieć zawsze minimum 15 lat). Butelkowanie następuje w 40% alkoholu z dodatkiem karmelu.
Kolor: jasny olej
Zapach: czerwone jabłka, szarlotka, cynamon, w tle poziomki, kompot, goździki
Smak: płasko, truskawki, trochę cytrusów
Finisz: nienarzucająca się słodycz, lekkie sherry, dość długi, lekko ściąga język
Oczywistym jest nasuwające się porównanie do młodszego brata, czyli Glenfiddich 12YO. Tam jabłka były zielone, było dużo trawy i cytrusów. Tutaj zapach zdecydowanie cięższy, a owoce bardziej dojrzałe – jabłka już czerwone, nasuwają się też skojarzenia z szarlotką z cynamonem. Jest trochę bardziej perfumowanie, ale czuć, że to Glenfiddich. W smaku zdecydowanie mniej midowo, a bardziej owocowo. Niestety dosyć płasko, ciężko cokolwiek wyłapać. Sherry można wyczuć dopiero wyraźnie na finiszu, który jest zaskakująco wyrazisty i długi. Smak to zdecydownie najłabszy element tej whisky. Mimo to, rozumiem czemu może tak smakować osobom rozpoczynającym swoją przygodę z maltami. Łatwa, owocowa, niewymagająca, co po kontakcie głównie ze znanymi blendami jest na pewno pewnego rodzaju olśnieniem.