Recenzja: Glenrothes 1997 #6369 Signatory

Ta degustacja została przeprowadzona w ciemno (dzięki za sampla Bartek). Po fakcie dowiedziałem się, że jest to Glenrothes, czyli przedstawiciel regionu Speyside. Destylarnia Glenrothes jakoś nigdy mnie nie interesowała, nigdy nie kupiłem butelki, a ich whisky piłem tylko raz.

O samej whisky

Kolejny wypust od niezależnego bottlera Signatory. Whisky wydestylowana w kwietniu 1997, butelkowana w marcu 2019, co daje wiek 21 lat. Nifiltrowana na zimno i niebarwiona. Rozwodniona do 43%. Mamy do czynienia z beczką numer 6369, niestety nie wiemy jakiego rodzaju. Przypominam, że degustacja była prowadzona w ciemno, bez wiedzy o żadnym z powyższych.

Kolor: jasny olej
Zapach: świeży, cytrusowy, lekko trawiasty, gdzieś w tle morskość, lekko kwaskowy
Smak: słodki, białe wino, lekko cytrusowy
Finisz: dużo cytrusów, bardzo lekki słodki dymek, zostawia skórzany posmak

Lekko słonawy nos przypomina Taliskera, ale z drugiej strony jest świeżo i lekko, więc odpada. Powiedziałbym Glenfiddich (może Winter Storm przez te nuty winne), ale lekko słony, więc bardziej Pulteney. W smaku bardzo delikatnie, nie czuć alkoholu. Na pewno to wpływ słusznego wieku, ale też nie jest to więcej niż 46%. Obstawiam beczkę refill bourbon. Solidne, dobre do picia, ale bez ekscytacji.

Ocena: 86/100

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *