BenRiach to destylarnia z ponad 100-letnią tradycją. Nie miała jednak szczęścia – wiele razy przchodziła z rąk do rąk, a jej działalnośc była zawieszana i wznawiana. Przez większość swojej historii produkowała na potrzeby blendów, a jako single malt zaistniała dopiero w latach 90. Nie uchroniło jej to jednak przed kolejnym wygaszeniem pod koniec tej dekady.
BenRiach jaki znamy obecnie to rozdział rozpoczynający się w roku 2003. Wtedy to destylarię przejął Billy Walker (w późniejszym czasie robiąc to samo z GlenDronach i Glenglassaugh). Odpowiada on za renesans i obecny kształt tych destylarni. Jednak w 2016 roku sprzedaje wszystkie trzy destylarnie firmie Brown-Foreman (właścicielowi m.in. Jack Daniel’s) i kupuje GlenAllachie.
O samej whisky
Prezentowana dziś wersja została stworzona już po odejściu Billiego Walkera przez nową master blender destylarni. 12-letni BenRiach z beczek po sherry był jedak dostepny również wcześniej, jednak wycofano go z oferty. Obecnie dostępna wersja to mieszanka destylatów dojrzewających w beczkach po sherry z destylaten finiszownym w beczkach po sherry Oloroso oraz Pedro Ximenez. Butelkowana bez filtracji na zimno, bez dodatku karmelu i w 46%. Przyzwoicie.

Kolor: złoty
Zapach: dużo sherry, lekko siarkowy, zielone jabłka, sok jabłkowy, trawa cytrynowa, gotowane jajka, gotowana marchewka, gaz
Smak: wytrawny, kwaśne sherry, lekko alkoholowy, z czasem wychodzi więcej słodyczy
Finisz: lekko wiśniowy, spirytus, bardzo pieprzny, na koniec gorzkie zielone jabłka
Pierwsze niuchnięcie bardzo mocno przypomina swoją świeżością i zielonymi jabłkami Glenfiddicha, potem niestety wchodzą aromaty jajeczno-warzywne. W smaku poza sherry i piekącym alkoholem nic zbytnio nie czuję. Szkoda, bo na papierze zapowiadało się nieźle.