Recenzja: West Cork Peat Charred Cask

Dzień Św. Patryka już za nami, ale jako, że w ręce wpadł mi pewien nietypowy irlandczyk to uznałem, że warto go opisać.

O samej whiskey

West Cork Peat Charred Cask to irlandzka whiskey bez deklaracji wieku (NAS). Jak przystało na rasowego irlandczyka jest potrójnie destylowana. Wbrew temu jak można zrozumieć nazwę, słód nie jest suszony torfem. Destylat trafia najpierw do beczek po sherry, a następnie finiszowany jest świeżo wypalanych torfem beczkach – stąd nazwa. Zostaje zabutelkowany w mocy 43%. Producent nie podaje informacji na temat barwienia ani filtrowania.

Kolor: jasne złoto, nie widać oczekiwanego wpływu sherry
Zapach: tutaj już delikatnie czuć beczkę po sherry – suszone owoce, czerwone wino, słód, bardzo delikatny torf i dym, słonawo, gdzieś z tyłu słodkie, białe winogrona, wędzona gruszka
Smak: krótko bardzo delikatne cytrusy, nastepnie bardzo słone uderzenie wędzonej szynki, lekko morski
Finisz: przedłużenie słonej, wędzonej szynki przechodzące w bardzo mocny dym, ogisko, palone drewno, zostaje słony posmak

Po spokojnym i konserwatywnym nosie bardzo nieoczekiwany smak. Bardzo inny niż typowe torfowe whisky. Nie czuć tutaj tofu i spalenizny, a bardziej wędzonkę. Na pewno nie dla początkujących, wielu osobom nie posmakuje. Whiskey dziwna, ale ma swój urok.

Ocena: 82/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club